Siedem dni niesamowitych przygód i obcowania z przyrodą.

Siedem dni niesamowitych przygód i obcowania z przyrodą. Tak było podczas spływu kajakowego, który odbył się w dniach od 25-31.07.2011 roku. Pogoda nas nie rozpieszczała, w strugach deszczu wyjechaliśmy na spływ, jednak pełni nadziei wsiedliśmy do busa u ruszyliśmy w kierunku Miedzna skąd rozpoczęła się nasza kajkowa przygoda.

Piękna nizinno-leśna i meandrująca wśród lasów Wda jest szlakiem bardzo malowniczym i atrakcyjnym krajoznawczo. Zwana też Czarną Wodą, rozpoczyna bieg na Równinie Charzykowskiej, na wysokości 160 m n.p.m., wypływając z jeziora Krążno. Jest główną arterią wodną Borów Tucholskich. Poniżej jeziora Wdzydze odgałęzia się Kanał Wdy i kończy swój bieg w Wiśle koło Świecia. W górnym odcinku rzeka bywa kapryśna, a na początku biegu prawie nie nadaje się do spływu. Chociaż momentami uciążliwa, innym razem staje się zadziorną rzeczką z szybkim nurtem. Na tym obszarze przepływa przez liczne jeziora, zresztą w niewielkiej odległości od niej leży ponad 350 mniejszych lub większych jezior. W środkowym biegu Wda staje się szybką, dziką rzeką z licznymi bystrzami, przecinającą Bory Tucholskie. Panuje tu spokój i cisza, bo to odludny teren z dala od większych miast i wsi. Większa część szlaku Wdy położona jest na terenie Tucholskiego Parku Narodowego. Występują tu liczne jeziora rynnowe o łącznej powierzchni 120 tys. ha.

W czasie spływu nikt się nie nudził, każdy podejmował się różnych posług na rzecz obozowiczów. Trzeba było rozbić obozowisko, oczyścić kajaki, przygotować ognisko, nauczyć się trzymać siekierę w rekach-co nie jest takie oczywiste, przynieść wodę do picia z pobliskich gospodarstw. Ciekawym doświadczeniem było przygotowywanie posiłków. Nie było baru, mc Donaldsa, gdzie można było kupić jakąkolwiek przekąskę. Własnymi rękoma, by nie być głodnym przygotowywaliśmy posiłki, kanapki, zupy, itd., itp. Najtrudniejszą sprawą była codzienna toaletaJ. Trudna z tego powodu, że trzeba było korzystać z dobrodziejstw natury i zanurzyć się w rzece, która zimna była okrutnieJ Jednak dla prawdziwego spływowicza, wszystko jest do pokonania. Jeden większy rozbieg i tzw. „bombą” skok do wodyJ. Jest co wspominaćJ.

Atmosfera, pomimo niepogody była jak najbardziej pogodna. Wszystkich uczestników dopingował nasz przewodnik i kierownik Michał, który bardzo profesjonalnie i odpowiedzialnie prowadził cały spływ. Pani Higienistka Mariola, troszczyła się o nasze dobre samopoczucie służąc wszelaką pomocą medyczną ale również i w kuchni „grała pierwsze skrzypce”. Wszyscy uczestnicy spływu tworzyli zgrana kompanię, radości, śmiechu, żartów nie było końca.

Centralnym wydarzeniem dnia była codzienna Eucharystia, w której odkrywaliśmy każde dobrodziejstwo dnia codziennego. Piękno świata, piękno nas ludzi, którzy tworzyliśmy tę wspólnotę wiary. Piękny był to czas. Dziękuję wszystkim, którzy ten czas tworzyli.

Ks. Rafał