Zdarzyło mi się raz że jak byłem w domu to jeden pan nie chciał pocałować krzyża mówiąc: „Ja nie będę tego całował” lub też miałem wypadek jak wychodziłem po zaśpiewaniu kolędy po księdza …. było ciemno na przedpokoju i otworzyłem przez przypadek drzwi od kuchnii a tam 3 groźne psy. Natychmiast zamknąłem je i jakoś znalazłem drzwi wyjściowe. Jednak gdy 2 ministrant chciał już zamknąć drzwi to te psy otworzyły kuchnie i wybiegły na klatkę. Ten drugi ministrant (był on mały) pobiegł na dół i goniły go 2 psy. Ja pobiegłem tam gdzie ks był z kolędą a za mną 1 pies. Potem ks bał się wyjść z mieszkania ale jednak wyszedł gdy zobaczyliśmy że te psy wracają z powrotem do domu. Idziemy, wchodzimy do domu a te psy krążą koło nas. Ksiądz odmówił modlitwę, pobłogosławił dom, dał obrazek i odrazu szedł. Już potem szukałem tego ministranta i znalazł się jakieś 1 km od tej klatki. Wszystko skończyło się dobrze na szczęście. Wczoraj gdy byłem tam na kolędzie to nikt nie otwierał. Ksiądz mówił żebyśmy zeszli a jak by te psy rzuciły się znowu to on pryśnie im gazem pieprzowym który miał przy sobie 🙂 Sebastian